Dla dobra dziecka? Odbieranie rodzicom dziecka bez ich zgody

W 2005 i w 2011 roku duńską opinią publiczną wstrząsnęły dwie poważne sprawy o zaniedbywaniu i znęcaniu się nad dziećmi przez ich własnych rodziców. Sprawy te są znane jako sprawy z Tønder i z Brønderslev. Co ciekawsze, opinia publiczna była nie tylko wstrząśnięta sposobem, w jaki dzieci doznawały krzywdy, ale także tym, że odpowiedzialne władze socjalne latami nie reagowały na sterty zgłoszeń i donosów. W ten sposób dopuściły się zaniedbań prawnych i moralnych.

Obie sprawy charakteryzują się przeoczeniami i wykroczeniami prawnymi ze strony odpowiedzialnych władz socjalnych. Przez wiele następnych miesięcy po zainteresowaniu się sprawami z Tønder i z Brønderslev przez media, odpowiedzialni, wysoko postawieni urzędnicy lub politycy tłumaczyli się na żywo przed kamerami telewizyjnymi. W następstwie tego duńskie władze socjalne nadały sprawom wyższy priorytet.

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że dzieci, którym dzieje się krzywda, muszą być chronione przez społeczeństwo i nawet zabierane rodzicom bez ich zgody. Najbardziej chciałoby się jednak, aby żadne dziecko nie musiało zostać zabrane rodzicom.

Pomiędzy dwoma skrajnościami – czyli dziećmi, którym naprawdę dzieje się krzywda, a dziećmi, które wcale tej krzywdy nie doświadczają – jest duża rozbieżność tak zwanej „szarej strefy”, gdzie potrzeba odebrania dzieci rodzicom nie jest pilna, i w której władze socjalne mają wystarczająco  czasu na to, aby dokładnie zbadać sprawę lub pomóc rodzicom w inny sposób, zanim ewentualnie dojdzie do drastycznej decyzji o odebraniu dzieci rodzicom. Jak się jednak okazuje, władze socjalne decydują o zabraniu dzieci, bez zbadania sprawy.

Sprawy powstają często z powodu donosów na przykład dotyczących nadużywania alkoholu, częstych awantur, przemocy albo gdy ktoś widział lub słyszał płacz dziecka, a dziecko nie było pocieszane. Sprawy powstają także w przedszkolach lub szkołach, gdy nauczyciel omawia z dziećmi tematy takie jak „telefon zaufania”, czy problemy dzieci, których rodzice się rozwiedli i tym podobne. Według prawa, każdy, kto jest świadomy tego, że dziecku dzieje się krzywda jest zobowiązany zgłosić to władzom.

Według moich własnych doświadczeń, niektórym Polakom, trudno jest zrozumieć, że za uderzenie dziecka, za klapsa można w Danii zostać ukaranym na podstawie prawa karnego i że władze socjalne z tego powodu mogą usunąć dziecko z domu.

Dziecko może zostać usunięte z domu za zgodą rodziców lub bez ich zgody. Tylko usunięcie dziecka bez zgody rodziców musi zostać potwierdzone przez gminny Komitet od Spraw Dzieci i Młodzieży, tj. Børn- og Ungeudvalget.

Niestety zdarza się, że gminy próbują wpłynąć na rodziców, obiecując im, że jeśli rodzice dobrowolnie zgodzą się na zabranie im dzieci, będą mieli lepsze możliwości kontaktu z dzieckiem, częstsze odwiedziny u rodziny zastępczej lub to, że procedura oddania rodzicom dziecka nie będzie trwać długo. W ten sposób gminy odbierają rodzicom możliwości ponownego rozpatrzenia sprawy.

Gminy powinny mieć na uwadze, że bez względu na zgodę rodziców lub jej brak, każda decyzja o umieszczeniu dziecka poza domem, długość pobytu, oraz kontakt z rodzicami zawsze muszą uwzględniać dobro dziecka – nie zgodę rodziców lub jej brak.  

W Komitecie d/s Dzieci i Młodzieży zasiadają: sędzia sądu rejonowego, psycholodzy dziecięcy i wyznaczeni do tego politycy gminy. Ci ostatni rzadko są w temacie. W spotkaniu uczestniczą także rodzicie i wybrany przez rodziców adwokat. Obecność rodziców i ich adwokata na spotkaniu jest przewidziana na 20-25 minut. Dzień i godzina spotkania w Komitecie są jednostronnie wyznaczane przez gminę. Pomoc adwokata w spotkaniach, we wszystkich instancjach jest darmowa i można wybrać sobie tego adwokata, do którego ma się zaufanie.

Od decyzji Komitetu d/s Dzieci i Młodzieży można się odwołać do państwowego organu odwoławczego Ankestyrelsen w Kopenhadze lub w Aalborgu, gdzie rodzice mogą przyjść z wybranym przez nich adwokatem. Jednak to Ankestyrelsen wyznacza datę i godzinę spotkania bez udziału w tym rodziców i ich adwokata. Jeśli okaże się, że rodzice w żaden sposób nie mają możliwości przyjść na spotkanie na podyktowany dzień i godzinę – na przykład dlatego, że nie mogą dostać wolnego w pracy – wtedy może to zostać odebrane przez Ankestyrelsen jako brak zainteresowania dzieckiem. Jeśli natomiast adwokat rodziców nie może przyjść na podyktowany dzień i godzinę – na przykład dlatego, że już wcześniej ma umówioną inną rozprawę sądową, której nie da się przełożyć – wtedy rodzice w konsekwencji tego mogą albo zostać bez pomocy adwokata, albo muszą znaleźć innego adwokata, do którego nie mają już tak dużego zaufania. Obecność rodziców i ich adwokata na spotkaniu jest przewidziana na około 20-25 minut.

Od decyzji Ankestyrelsen można jeszcze odwołać się do sądów dwóch instancji. Tutaj rodzice mają także prawo do wyboru dowolnego adwokata za darmo. Sądy natomiast zawsze wyznaczają termin rozprawy wspólnie z adwokatem.

Mogłoby się wydawać słuszne i sprawiedliwe, że decyzja o odebraniu dziecka bez zgody rodziców może być oceniona aż przez cztery instancje, tj. dwa organy administracyjne i dwa sądy. Prawda natomiast jest taka, że okres umieszczenia dziecka przedłuża się za każdym razem, gdy wyższe instancje podejmują następne decyzje. Na przykład: jeśli gmina zadecydowała, że dziecko ma zostać odebrane rodzicom na okres 12 miesięcy, a wyższa instancja po 3 miesiącach oczekiwania podtrzyma decyzję gminy, wtedy okres umieszczenia dziecka będzie trwać już nie 12 a 15 miesięcy. W ten sposób rodzice, którzy próbują dochodzić swoich praw, są karani dłuższym terminem umieszczenia.

W sytuacjach, gdy mówimy o sprawach „szarej strefy” zdarza się, że gmina wcale nie sprawdziła kompetencji rodzicielskich albo opiera się na starych badaniach tych kompetencji. Niestety według nowszych praktyk takie postępowanie może zostać w pełni uznane za właściwe.

Następnym krytycznym punktem jest fakt, że rodzice biologiczni często zostają pozostawiani na bocznym torze i gminy nie umożliwiają im uczestniczenia w życiu dziecka więcej niż zaledwie 2-3 godziny tygodniowo, pomimo, że prawo wyraźnie mówi, że dziecko ma prawo do kontaktu z rodzicami i do zachowania bliskich relacji z pozostałą rodziną i rodzeństwem.

Z własnego doświadczenia wiem, że współpraca rodziców z urzędnikami gminnymi często polega na jednostronnym dyktowaniu rodzicom warunków współpracy z gminą. Spotkania z gminą często wyznaczane są jednostronnie i bez brania pod uwagę sytuacji rodziców, ich czasu pracy, opieki nad pozostałymi dziećmi. Spotkania często są odwoływane na krótko przed wyznaczonym czasem i to bez podania uzasadnienia. Ewentualna chęć kwestionowania zasad współpracy jest przez gminę uważana za stwarzanie niepotrzebnych problemów i niegotowością do współpracy ze strony rodziców.  
Zdarza się, że gminy nie mają wystarczającej ilości rodzin zastępczych, które są w stanie przyjąć do siebie w trybie natychmiastowym odebrane od rodzica dziecko. Zdarzają się sytuacje, gdzie gminy umieszczały nawet bardzo malutkie dzieci w rodzinach zastępczych, z góry dobrze wiedząc, że dziecko już niedługo (nawet za miesiąc lub dwa) zostanie przekazane następnej rodzinie zastępczej, co będzie zagrażać jego poczuciu bezpieczeństwa.

Rodzi się więc pytanie, czy procedury umieszczania dzieci poza domem powinny zostać zmienione? Czy na przykład w sprawach „szarej strefy”, gminy najpierw powinny zaproponować rodzinom pomoc konsultantów, psychologów lub inne alternatywne rozwiązania, a nie od razu odbierać dzieci rodzicom? Jeśli zapytamy o to przewodniczącą duńskiej partii socjaldemokratycznej, która na jesień 2018 r. dumnie zadeklarowała, że jeśli ona zostanie premierem, wtedy jeszcze więcej dzieci niż teraz będzie zabierane rodzicom, odpowiedź będzie brzmiała: „Nie! ”

Pomijając sytuacje, gdy w domu rodzinnym dzieje się tak źle, że umieszczenie dziecka poza domem jest bezwzględnie jedynym rozwiązaniem, to czy w sprawach „szarej strefy” zawsze jest potrzeba zabierania dzieci rodzicom? Przecież nie zawsze jest potrzeba wyrywania motylowi skrzydeł tylko po to, aby móc mu się dokładnie przyjrzeć!

Dominika Prokop
Adwokat

IP 105-106 2019

Sprawa z Tønder:

Ojciec dziewczynek w wieku około 8 i 11 lat przez lata wynajmował swoje córki w celu ich seksualnego wykorzystywania. Organy gminne otrzymały nie mniej niż 14 zgłoszeń nie reagując na nie. W 2005 roku po anonimowym zgłoszeniu Policja zatrzymała rodziców i dopiero wtedy dzieci zostały umieszczone poza domem. W następstwie sąd skazał 14 mężczyzn w wieku od 18 do 74 lat karami pozbawienia wolności za wielokrotne wykorzystywanie seksualne dziewczynek. Dyrektor gminnego Komitetu od Spraw Dzieci i Młodzieży został zwolniony dyscyplinarnie.

Sprawa z Brønderslev:

Rodzice dziesięciorga dzieci z rodziny patchworkowej latami systematycznie znęcali się fizycznie i psychiczne nad dziećmi, gwałcili 2 z 10 dzieci, oraz nie zapewniali im nawet podstawowej opieki. Dzieci żyły w domu, który nie nadawał się do zamieszkiwania dla ludzi. Policja wiele razy interweniowała i dokonała szeregu udokumentowanych zgłoszeń do organów gminnych. Tak samo osoby prywatne dokonywały zgłoszeń do gminy. Pracownicy gminni kilka razy odwiedzali rodzinę, lecz do zabrania dzieci rodzicom nie doszło. Zaniedbaniom nadszedł kres dopiero wtedy, gdy najstarsze dziecko uciekło z domu i złożyło zeznania na policji. Po zaaresztowaniu rodziców przez policję, dzieci trafiły do rodziny zastępczej. W następstwie sprawy dyrektor gminnego Komitetu od Spraw Dzieci i Młodzieży oficjalnie sam zrezygnował z posady.

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.

Nowy Ambasador RP w Królestwie Danii

24 lipca 2024 r. sejmowa komisja Spraw Zagranicznych zaopiniowała pozytywnie kandydaturę Ewy Dębskiej na Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Danii.