Katastrofa lotnicza pod Slaglille

Rankiem 17 września 1943 r. Halifax II BB 309, po udanej misji w Polsce, wracał do swojej bazy w Tempsford w Wielkiej Brytanii. Czysto polska załoga samolotu, mimo zmęczenia, gdyż od chwili startu była w powietrzu 8 godzin, była zadowolona. Wracali z trudnego zadania dostarczenia do okupowanej Polski, na placówkę „Obraz” dwóch cichociemnych por. M. Kryszczukajtisa i ppor. B. Wiechuły. Lot nad Danią odbywał się niespodziewania spokojnie. Był to już trzeci lot do Polski.

Około godziny trzeciej nad ranem zmęczony długim sterowaniem ciężkiego samolotu pierwszy pilot starszy sierżant Tadeusz Miecznik zdał stery drugiemu pilotowi i wszedł do wnętrza kładąc się dla odpoczynku na specjalne łoże. Mieli jeszcze przed sobą przelot nad Morzem Północnym i lądowanie w Anglii. O godz. 4:45 nad ranem opodal miasteczka Sorø zaatakował ich znienacka pilot niemiecki Leutnant Bodina z bazy w Kastrup w swoim Junkersie 88 i po krótkiej walce skuteczną salwą zapalił dwa silniki Halifaxa. Drugi pilot sierżant Eugeniusz Kasprzak starał się ratować samolot i załogę lądując przymusowo wprost przed siebie na okolicznych polach. Tylny strzelec chorąży Roman Puchała bronił samolotu do ostatniej chwili pozostając na stanowisku. Odniósł rany głowy przy zderzeniu z ziemią, zemdlał, lecz ocalił życie. Płonący samolot w dalszym biegu lądowania uderzył w dom rolnika Lauritsa Christensena i wybuchając zapalił zabudowania.

W pożarze zginęło 4 polskich członków załogi i 5 członków rodziny Lauritsa Christensena, ojciec, matka, babka oraz dwoje z siedmiorga dzieci. Pięcioro dzieci Christensenów zdążyło uciec z płonącego domu. Życie ocalił śpiący w chwili katastrofy Tadeusz Miecznik wyrzucony siłą uderzenia z rozłamanego płonącego samolotu. Nieprzytomny, ze złamaną ręką i nogą obudził się w niemieckim szpitalu. Drugi pilot Eugeniusz Kasprzak ciężko ranny i poparzony również został wyrzucony z kabiny pilotów. Zmarł w szpitalu w Ringsted następnego dnia.

Zwycięska załoga niemieckiego Junkersa niedługo cieszyła się tryumfem nad polskim samolotem. Lecąc nisko i obserwując płonącego Halifaxa wpadli na przewody i maszt wysokiego napięcia. Samolot spadł na ziemię i roztrzaskał się. Pilot zginął na miejscu, a radiotelegrafista i strzelec odnieśli ciężkie rany.

W ciągu paru chwil zginęło 10 osób, trzy zostały ciężko ranne, a dwie wyszły z katastrofy z lżejszymi ranami, dostając się do niewoli. Chorąży Roman Puchała ocknąwszy się ze wstrząsu wyskoczył z płonącego samolotu i zaczął uciekać przez pole. Uciekając natknął się przypadkowo na Polkę, żonę duńskiego rolnika z okolicy, biegnącą na miejsce katastrofy. Zaofiarowała mu ona schronienie w swym domu. Podczas późniejszej rewizji niemieckiej Puchała został wykryty i wzięty do niewoli.

Ocalały pierwszy pilot Tadeusz Miecznik, choć ranny uniknął niewoli, uciekając za szpitala przy wydatnej pomocy Duńskiego Ruchu Oporu. Przetransportowano go do Kopenhagi a potem do Szwecji. Stamtąd, po 6 tygodniowej Odysei powrócił do swego dywizjonu w Tempsford.

Spalone ciała polskich lotników Niemcy zawinęli w koce i następnej nocy zakopali po kryjomu na pobliskim polu. Miejscowy pastor Svend Jakobsen wraz z grabarzem wbrew zakazom odkopali ciała i pochowali razem z ciałem Eugeniusza Kasprzaka urządzając im chrześcijański pogrzeb w trumnach z kwiatami przy udziale parafian.

Zaraz po oswobodzeniu Danii w maju 1945 r. okoliczni mieszkańcy ufundowali na cmentarzu granitowy kamień, na którym wyryto słowa „Ingen er større end den, der sætter sit liv til for andre” (Nikt nie jest większy niż ten, kto poświęca swe życie dla innych). W 1970 r. wzniesiono na ich grobie pomnik polskiego rzeźbiarza Kazimierza Danilewicza przedstawiający dwa samoloty z napisem na cokole „Za wolność waszą i naszą”.

Na cmentarzu w Slaglille spoczywają:
Wincenty Wasilewski, porucznik nawigator, ur. 24.01.1916
Eugeniusz Piotr Kasprzak, sierżant pilot, ur. 08.01.1922
Władysław Barzdo, starszy sierżant mechanik pokładowy, ur. 24.01.1916
Julian Michalski, plutonowy radiooperator/strzelec, ur. 12.07.1908
Władysław Stanisław Patlewicz, kapral strzelec, ur. 20.01.1915

25 września 2021 roku duńska Polonia, mieszkańcy Slaglille, przedstawiciele Związku Polsko-Duńskiego w Næstved, Ambasady RP w Danii oraz Ambasady Wielkiej Brytanii upamiętnili 78. rocznicę katastrofy lotniczej pod Slaglille. Uroczystość ta organizowana jest co roku przez Związek Polsko-Duński w Næstved.

Obchody przebiegły bardzo uroczyście w kościele i przy grobach na cmentarzu w Slaglille. Nabożeństwo w kościele było ekumeniczne. Odprawiali je lokalny pastor Anders Frederiksen oraz polscy księża: ks. Julian Bodnar i ks. Michał Bieńkowski.

Po skończonym nabożeństwie kościół opuściły poczty sztandarowe, a za nimi oficjalne delegacje z wieńcami i kwiatami oraz pozostali uczestnicy ceremonii przeszli na grób rodziny Christensen.

Po modlitwie przy grobie rodziny Christensen obecni przeszli na grób polskich lotników, gdzie czuwała Gwardia Honorowa duńskiej Obrony Terytorialnej Rosenborg. Trębacz grał m.in. „Śpij Kolego”. Odśpiewano też pieśń „Boże coś Polskę”. Przy obu grobach wieńce i kwiaty złożyli: przedstawiciele Ambasady RP, Ambasady Wielkiej Brytanii, Związku Polsko-Duńskiego w Næstved i Rady Parafialnej w Slaglille.

IP 116-117 2022

Tekst i zdjęcia: Roman Śmigielski

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Zofia Klemens – Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata

We wrześniu 1939 r. Rzesza Niemiecka i Związek Sowiecki dokonały zbrojnej inwazji na Polskę rozpoczynając II wojnę światową. W wyniku tej agresji prawie 6 milionów polskich obywateli straciło życie, w tym ok. 3 miliony Polaków żydowskiego pochodzenia. Na okupowanych terenach Polski Niemcy wprowadzili karę śmierci nawet za najmniejszą pomoc Żydom…

Dodekalitten

W sercu baśniowej duńskiej wyspy Lolland, otoczonej złotymi polami i malowniczym wybrzeżem, stoi monumentalne dzieło sztuki współczesnej – Dodekalitten. Jest to duński odpowiednik kamiennych posągów z Stonehenge lub z Wyspy Wielkanocnej. Dodeka oznacza po grecku liczbę dwanaście. Dodekalitten można przetłumaczyć jako Dwanaście Kamieni.