„Kopciuszek” Rossiniego w Kopenhadze

Na rozpoczęcie nowego sezonu w kopenhaskiej Operze wybrano bardzo błyskotliwe przedstawienie, „Kopciuszek” (La Cenerentola) Gioachino Rossiniego (1792-1868).

Nie była to samodzielna produkcja tutejszej Opery, lecz, jak to ostatnio bywa, zakupiona za granicą, tym razem w Norwegii, gdzie wystawiono ją w 2021 roku w reżyserii Stefana Herheima (ur. 1970), znanego zarówno we własnym kraju, jak i za granica. Po premierze norweskiej zobaczono ja zarówno w Madrycie jak i Lyonie, zanim zawędrowała do Kopenhagi. Herheim współpracował już wcześniej z Operą w Kopenhadze: wystawiono tu zarówno jego wersję „Lulu” Berga (2010), „Salome” Straussa (2015), „Nieszpory sycylijskie” Verdiego (2015) oraz „Opowieści Hoffmana” Offenbacha (2017).

Gioachino Rossini

Ogólnie można powiedzieć, że wszystkie przedstawienia Herheima były błyskotliwe, zaskakujące i kolorowe. Tak też i „Kopciuszek”, który jest zabawniejszy, niż można się było tego spodziewać, ale też naiwny w sposób kiczowaty, choć sympatyczny. Na scenie dzieje się dużo, bardzo dużo. Wszystko: dekoracje, kostiumy zmieniają się szalenie szybko, można sobie wyobrazić, że tak szybko, jak powstawała muzyka. Rossini napisał „Kopciuszka” w przeciągu 24 dni. Wersja kopenhaska wykorzystuje ten fakt aż do przesady. Zewsząd spadają na wykonawców gęsie pióra, które służą chórowi do dyrygowania solistami (a i orkiestrą), a zapisane arkusze nutowe pałętają się wszędzie. Genialnym chwytem jest fakt, że chór (tylko głosy męskie, bo w tym teatrze, dla którego przeznaczona była opera, byli tylko mężczyźni na etatach chórzystów) ucharakteryzowany został na klony Rossiniego, takiego, jakiego najlepiej znamy z portretów. Odgrywają oni role amorków, widzów teatralnych śledzących akcję sceniczną przez lornetki oraz wielu innych. Dekoracje zmieniają się w tempie muzyki, w pewnym miejscu na niebie pojawia się całe mnóstwo kółek zębatych, kręcących się w zawrotnym tempie, w takt muzyki.

Wszystko w tym wydaniu porusza się i zmienia błyskawicznie, widz może dostać oczopląsu i nie wie, co ma śledzić. Herheim każe śpiewakom poruszać się w tym samym tempie, co muzyka: zarówno soliści, jak i inne, obecne na scenie osoby, podrygują, albo kręcą głową, albo trzęsą się rytmicznie, już nie mówiąc o tym, że biegają w tę i we w tę. Na dodatek elementy dekoracji wciąż są mnożone w nieskończoność: obramowanie kominka powtarza się stając się coraz większe, aż przeistoczy się w wielką bramę na proscenium, kwiaty w dekoracji rozrastają się do wielkości drzew.

Sama historia bazuje na innej wersji „Kopciuszka” niż ta znana nam z kreskówek Disneya. Są co prawda złe siostry, nie ma jednak macochy (tylko tyran ojciec, wciąż pijany), nie ma zgubionej ciżemki (lecz są dwie bransoletki, umożliwiające księciu odnalezienie Kopciuszka na nowo). Nie ma dobrej wróżki, ale jest rodzaj dobrego ducha występującego a to jako Bóg Ojciec (zawieszony w chmurce nad sceną), albo kardynał, albo jeszcze jedno wcielenie Rossiniego. Herheim dodaje do tej kolorowej bajki jeszcze jedną warstwę – współczesną. Kopciuszek to dzisiejsza sprzątaczka (biurowa?) wyposażona w solidny wózek z miotłami, wiadrami i środkami do mycia i czyszczenia. W pewnym momencie spada z nieba książka, i to czytając w tej książce sprzątaczka przeistacza się w operową heroinę, lecz kostiumy raz po raz opadają z niej, a wózek jest wszechobecny na scenie (czasami zamieniając się w karetę) przez cały czas. Przedstawianie kończy się, gdy przy ostatnich taktach muzyki, książka ponownie spada na Kopciuszka i suknia weselna znowu zamienia się w fartuch.

Opery Rossiniego, które w ostatnim czasie stają się znowu popularne („Kopciuszek” wiele zawdzięcza wspaniałej śpiewaczce Cecylii Bartoli, która nagrała tę partię wielokrotnie), wymagają bardzo specjalnych jakości wokalnych. Jest to bowiem zarówno opera buffo jak i bel canto. Buffo jest odpowiedzialne za wciąż przyspieszane tempo w nieskończoność powtarzających frazach, bel canto zaprasza to improwizowanych koloratur i wirtuozerii w opanowaniu wielu rejestrów dźwiękowych. Nic więc dziwnego, że do Kopenhagi zaproszono specjalistów z „wielkiego świata”, przede wszystkim wspaniałą brazylijską mezzosopranistkę (Josy Santos w roli Kopciuszka), włoskiego tenora (Matteo Mcchioni w roli księcia Don Ramiro), węgierskiego buffo basa (Miklós Sebesyen w roli Don Magnifico), fińskiego barytona, (Tomi Punkeri w roli służącego Dandiniego), koreańskiego basso profundo (Tae Jeong Hwang w roli Alidora). Biorą również udział dwa duńskie soprany koloraturowe: Clara Cecilie Thomsen i Kari Dahl Nielsen jako złe siostry.

Wszyscy śpiewacy wywiązali się brawurowo ze swych zadań – trudno nawet jednego wynieść nad drugiego. Niestety, dyrygent (Steven Moore) nie zawsze sobie radził z tempem muzyki i od czasu do czasu zostawał w tyle wraz z orkiestrą. Publiczność bawiła się wyśmienicie, recenzje były zgodne co do tego, że było to bardzo wyjątkowe przedstawienie.

Eva Maria Jensen
(zdjęcia Henrik Stenberg)

IP 120-121 2023

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.

Nowy Ambasador RP w Królestwie Danii

24 lipca 2024 r. sejmowa komisja Spraw Zagranicznych zaopiniowała pozytywnie kandydaturę Ewy Dębskiej na Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Danii.