Liceum Polonijne w Warszawie

Liceum funkcjonuje na prawach szkoły publicznej, dzięki czemu otrzymywało państwową subwencję oświatową na kształcenie uczniów polskiego pochodzenia ze Wschodu. Resztę kosztów związanych z utrzymaniem i wyżywieniem uczniów ze Wschodu, a także koszty zajęć dodatkowych umożliwiających realizację pasji i rozwijanie talentów, finansowane są ze środków przekazywanych na konto „Fundacji dla Polonii” przez sponsorów oraz prywatnych darczyńców.

O Liceum Polonijnym – Kolegium św. Stanisława Kostki w Warszawie – rozmawiamy z jej dyrektorką Ewą Petrykiewicz oraz z Jackiem Olbrychtem, dyrektorem ds. projektów „Fundacji dla Polonii”

Jesteście Państwo w roku jubileuszowym 30-lecia istnienia Waszego Liceum…
Nasze liceum powstało w roku 1992. Obchody jubileuszowe rozpoczęliśmy w październiku ubiegłego roku. Naszym gościem honorowym była pani prezydentowa Agata Kornhauser-Duda wraz z ministrem prezydenckim Andrzejem Derą oraz ministrem Janem Dziedziczakiem – pełnomocnikiem Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą… i wielu, wielu innych. Obchody rozpoczęte w październiku będziemy kontynuować w roku bieżącym, uznając go za Rok Jubileuszowy. Finał obchodów planujemy na jesień tego roku. Dodatkową rocznicą do świętowania jest fakt rozpoczęcia przez nasze liceum, 20 lat temu, działalności polonijnej na rzecz Polaków na Wschodzie. Uważamy jednocześnie, że obchody jubileuszowe zamykają pewien bardzo trudny dla nas etap zmagań o przetrwanie – czy rozwiązywania nieustannych problemów. Jednym z nich, dwa lata temu, było zalanie poziomu minus jeden, na którym znajdują się nasze sale lekcyjne i biblioteka. Takie awarie są dla nas trudne, także finansowo. Jesteśmy przecież instytucją niedochodową.

Przyznajecie się również Państwo do przeszłości…
… która sięga początków XX wieku, kiedy to w roku 1908 w Warszawie, założone zostało III Gimnazjum Męskie. Jego absolwenci przekazali nam uroczyście swój sztandar. Do najbardziej znanych osób, które kończyły to gimnazjum byli m.in.: Witold Gombrowicz związany blisko przez lata z Polonią argentyńską oraz Jerzy Iwanow-Szajnowicz – agent brytyjskiego wywiadu, związany z Polonią grecką. Zbieramy aktualnie materiały do monografii o absolwentach tego gimnazjum.

W Waszym Kolegium uczy się łącznie około 300 uczniów. Z jakich krajów pochodzą?
Są to wszystko dzieci, które przyjechały do nas ze Wschodu. Niektóre z nich przyjechały do Warszawy kilka lat wcześniej, inni znaleźli się tu z powodu wojny. I tak z samej Ukrainy mamy 104 uczniów, z czego 40 to są uchodźcy wojenni. Część z nich mieszka w internacie, a część razem z rodzicami na mieście. Kolejnych 50 uczniów przyjechało do nas z Kazachstanu z rodzin polskich przygotowujących się do repatriacji. Podobną liczbę uczniów mamy z Białorusi. I to są uczniowie, których rodziny uciekły od łukaszenkowskiego reżimu albo zostały wysłane do Polski wcześniej, tak aby ich rodzice, spodziewający się ewentualnych represji, mogli nadal działać. Część z nich mieszka u nas w internacie, a część z rodziną lub opiekunami. Pozostali pochodzą z Mołdawii, Armenii i Gruzji. Są też nasi rodacy z Federacji Rosyjskiej posiadający kartę Polaka. Wynajmujemy aktualnie 3 piętra na szkołę i 3 na internat i dodatkowo 1 piętro na szkołę podstawową, do której uczęszcza 60 dzieci. Z internatu korzysta 130 uczniów. Część z nich dochodzi na zajęcia z miasta.

W jakim języku prowadzone są zajęcia w Waszym Kolegium?
Oczywiście, po polsku, bo to jest przecież polska szkoła. Uczymy tu wyłącznie według polskiej podstawy programowej, polskiej historii i polskiej kultury. Również po polsku będą się musieli porozumiewać na studiach. Zanim jednak nauczą się tego, co musi potrwać, rozmawiają ze sobą na przerwach po ukraińsku czy rosyjsku.

A jak Wasze Kolegium poradziło sobie z pandemią?
W czasie pandemii skorzystaliśmy z zapisu prawa, iż możemy prowadzić zajęcia, o ile szkoła ma internat. Te szkoły, które są zintegrowane z internatem, chcąc zaplanować dzieciom czas, mogą prowadzić zajęcia stacjonarne, pod warunkiem oczywiście zachowania reżimu sanitarnego. Nie mogliśmy natomiast jeździć na wycieczki, chodzić do teatrów oraz muzeów. Ograniczone były także kontakty z instytucjami edukacyjnymi. Pozostawały e-maile czy telefony.

Wasi uczniowie pochodzą z dawnych krajów związkowych ZSRR. Czy to zróżnicowanie wymaga różnego do nich podejścia?
Szczególnie na sercu leżą nam uczniowie z Kazachstanu. Polacy tam mieszkający bardzo chcą powrócić na stałe do ojczyzny swoich przodków. Dzięki nam do Polski wróciło już kilkaset takich osób. Od września ma dołączyć do nas ponad dwudziestoosobowa grupa dzieci z tego kraju. Mogłoby ich być znacznie więcej. Wiemy jednak, że o ich przyjeździe zadecyduje konkurs świadectw i że musimy wybrać osoby, które rokują, iż sobie poradzą z nauką języka i szybkim przygotowaniem do matury, a następnie na studiach. Możemy dlatego śmiało powiedzieć, że przyjeżdżają do nas uczniowie zdolni i utalentowani. I że są to osoby, które nie korzystają z żadnych zasiłków tylko albo pracują czy uczą się i pracują. I to jest ta grupa, która nie będzie nigdy wroga polskiej kulturze. I to nas bardzo cieszy. Takim trochę naszym smutkiem jest jednak fakt, że repatriacja Polaków z Kazachstanu sączy się zbyt małym strumykiem. Inna jest trochę sytuacja z młodzieżą z Ukrainy. Dobrze widać to np. na dzieciach-uchodźcach, które musiały tu przyjechać, aby uciec przed wojną. I duża ich część już tam wróciła. Pozostali też chcą wracać, ale czekają na lepsze czasy. Są wreszcie i tacy, którzy chcą tu zostać na dłużej. Oni nie akceptują wojny i nie chcą brać w niej udziału.

A jak Wasi uczniowie spędzają wolny czas?
Uczymy ich, że skoro sami otrzymują tak dużo od Państwa Polskiego, od nas pedagogów czy wreszcie od darczyńców, to sami też powinni dzielić się dobrem z innymi. I nasi uczniowie uczestniczą w działalności różnych wolontariatów. Dobrym tego przykładem jest współpraca z Kawalerami Maltańskimi, z którymi wspólnie przygotowują posiłki dla biednych i bezdomnych i które następnie rozdzielają. Nie zapominają też o osobach starszych, które odwiedzają, aby z nimi pobyć i wspólnie spędzić czas. Odwiedzają też i pomagają w zakupach niewidomych. W czasie pandemii wyprowadzali ich zwierzęta na spacer. Każdy nasz uczeń znajduje dla siebie jakieś pole, które mu najbardziej odpowiada. Nasze dzieci są bardzo zdolne. I chcemy ich talenty „sprzedać”. Nasza młodzież to współtwórcy różnych inscenizacji patriotycznych, którymi uświetniają wiele rocznic czy uroczystości.

Porozmawiajmy wreszcie o Waszych potrzebach? Co jeszcze warto byłoby zmienić w funkcjonowaniu Waszego Kolegium?
Przez to, że nasi uczniowie nie są w stanie płacić pełnego czesnego, to zawsze brakuje nam funduszy i musimy każdorazowo żebrać o pomoc. Mamy wprawdzie subwencję oświatową, ale ona się w tym roku zmniejszyła, co jest dla nas dużym bólem. zwłaszcza przy sporej jednak inflacji. Ponadto zwiększyły się koszty utrzymania – tak czynszu czy wyżywienia. Wcześniej za energię elektryczną płaciliśmy 7,2 tys. zł, a dziś 39 tys., czyli ponad 5 razy więcej. To są koszty tyko za sam internat. Nie mamy pieniędzy na pokrycie tych rachunków. Dawniej pomagała nam Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (KPRM). Dostawaliśmy wsparcie na wyżywienie czy wycieczki. Teraz powstaje przy Ministerstwie Edukacji Narodowej Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. św. Maksymiliana Marii Kolbego, który przejmie funkcję KPRM nad całą oświatą polonijną. Są więc szanse, że dostaniemy wsparcie od tego nowego instytutu. Mamy nadzieję, że to się uda. Ale to jest sprawa przyszłości. A na dziś mamy do opłacenia mnóstwo faktur, jeszcze za rok ubiegły, m.in. za wyżywienie i czynsz. Zdajemy sobie sprawę, że musimy szukać pomocy wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Zanim dostaniemy systemowe wsparcie, musimy przeżyć bardzo trudny okres. A płynności finansowej na dziś nie posiadamy. Inne wydatki negocjujemy – tak jest np. ze sprawą czynszu. Na dziś zalegamy z płatnościami za dwa ostatnie miesiące na sumę 360 tys. zł. To są dla nas ogromne pieniądze, a wynajmujący chcą nam jeszcze podnieść stawkę wynajmu. Najbliższe kilka miesięcy, zanim otrzymamy pomoc państwową, będzie dla nas naprawdę trudne. Dlatego ciągle zwracamy się do naszych ofiarodawców o wsparcie.

Jest też drugi wątek, bardziej optymistyczny, choć też finansowo trudny…
… jest nim nadzieja, iż po latach wynajmu będziemy wreszcie mieć własną siedzibę. Wtedy nasze koszty i związane z prowadzeniem szkoły wydatki ulegną zdecydowanej redukcji. Mamy pomysł na budowę własnej szkoły. Na dziś rozpoczęliśmy już starania o własną działkę oświatową, na której chcemy wybudować przyszłą szkołę polonijną dla dzieci ze Wschodu. Chcemy, aby nowa szkoła powstała pod Warszawą, w Otwocku. Sprawa ta stanie na marcowym posiedzeniu Rady Miasta Otwocka. Znaleźliśmy już nawet architekta i firmę budowlaną, która podejmie się wykonania wszelkich koniecznych prac. Po wydaniu zaś pozytywnej decyzji rozpoczniemy akcję „cegiełki na budowę”. Będziemy zmuszeni do zbierania dodatkowych funduszy wśród np. Polonii amerykańskiej czy kanadyjskiej. Przedstawimy nasze plany radnym Otwocka i zaprezentujemy program naszej szkoły, którą tam chcemy zbudować. A ponieważ nasza szkoła ma szlachetne cele i pożyteczną misję, dlatego nie wyobrażamy sobie, że radni Otwocka nie poprą w całości naszego projektu.

W momencie, w którym mielibyśmy własną siedzibę, to moglibyśmy przy niej uruchomić kolejny ośrodek repatriacyjny, który mógłby rodzinom naszych uczniów oraz innym osobom potrzebującym ułatwić i przyspieszyć powrót na stałe do Polski. A ludzie wracający do kraju na stałe – wszyscy nasi repatrianci, cieszą się naprawdę ze wszystkiego, co ich tu po powrocie spotkało. Własna siedziba pomoże nam również pogłębić działalność na rzecz Polaków z Kazachstanu i przyspieszyć ich powroty do ojczyzny ich przodków.

Wróćmy jeszcze do Waszego Kolegium. Skąd są Wasi nauczyciele?
Prawie wszyscy nasi nauczyciele to personel miejscowy. Ponadto są trzy panie nauczycielki ze Wschodu: dwie w podstawówce i jedna w liceum. Wszystkie panie ze Wschodu pracują jako nauczyciele wspomagający. Z obcych języków obowiązkowy jest angielski, a drugi do wyboru to: niemiecki, francuski, włoski lub rosyjski. Ten ostatni język wybierają dzieci uzdolnione matematycznie i technicznie, a mający problem z językami. Zdarza się też często, że polski jest dla nich dużym wyzwaniem. Mają jednak świadomość, że będzie im bardzo potrzebny w życiu codziennym.

Całość prac Kolegium nadzoruje i niejako wspiera „Fundacja dla Polonii”…
… założona w roku 2012 w celu wspierania powrotu młodych Polaków ze Wschodu do Ojczyzny oraz spełnienia marzeń ich przodków, którzy lata temu, z różnych zresztą przyczyn, znaleźli się poza granicami Polski. Od grudnia zaś 2017 roku Fundacja jest organem prowadzącym nasze Kolegium. Fundację powołali do życia członkowie Zarządu Oddziału Warszawskiego Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w celu wspierania Liceum Polonijnego Kolegium św. Stanisława Kostki. Nasza Fundacja poszukuje też środków finansowych potrzebnych na funkcjonowanie szkoły. Osobiście prowadziłem tu zajęcia, przez półtora roku, z historii kultury i miałem okazję poznania jej uczniów oraz specyfiki szkoły.

Nie jesteśmy instytucją, która będzie wiecznie prosić o pieniądze. Mamy przecież także coś, czym możemy się dzielić. Jesteśmy świadomi, że czynimy dobro, że nasze dzieci czują się tu bezpiecznie i że szanujemy się nawzajem. Nie mamy tu żadnej patologii czy wyskoków. Mamy też konkretne produkty naszej pracy. Jest nim m.in. nasze wydawnictwo. Staramy się wydawać książki z różnych grantów. I tak np. naszym ostatnim dziełem jest „Recepta na szczęście. Życie i dzieło św. Stanisława Kostki w obrazach” po polsku i po angielsku. Są tam zamieszczone akwarele autorstwa zaprzyjaźnionej z nami artystki pochodzenia ormiańskiego Róży Arytunian-Fijałkowskiej. Wspomnę może jeszcze o innych pozycjach książkowych: „Radości z chwały Ojca” – okolicznościowej książce z okazji beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego; „Uczeń i Mistrz” czy „Pamiętaj o domu”. Także dzięki tym publikacjom nasi absolwenci ukształtowani są w kulturze chrześcijańskiej, gdzie człowieczeństwo i godność czy miłość drugiego są naczelnymi wartościami wychowawczymi.

Można więc śmiało powiedzieć, że Wasze Kolegium to prawdziwa szkoła życia wychowująca wartościowych i uczciwych obywateli. Dziękuję Państwu za rozmowę.
Leszek Wątróbski

Można wesprzeć powrót młodych Polaków do Polski, bieżącą działalność Szkoły oraz budowę własnej siedziby Szkoły, wpłacając darowiznę na konto dolarowe:

Fundacja „Dla Polonii”,
ul. Bobrowiecka 9
00-728 Warszawa
http://fundacjadlapolonii.pl/
Konto: IBAN PL89 1240 6175 1787 0010 5894 0269
SWIFT (BIC) PKOPPLPW
Bank Pekao SA ul. Grzybowska 53/57,
skrytka pocztowa 1008
00-950 Warszawa, Polska

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Pożegnanie Romana Śmigielskiego

Z głębokim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Romana Śmigielskiego – wybitnego działacza polonijnego, dziennikarza, publicysty i redaktora, który przez wiele lat był jednym z filarów życia polonijnego w Danii. Jego odejście to ogromna strata zarówno dla społeczności polonijnej, jak i dla środowiska kulturalnego, które z pasją wspierał.

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.