Patriotyzm na emigracji

Ostatnimi czasy w mediach przewija się temat patriotyzmu i bycia dumnym Polakiem, gdziekolwiek by nie mieszkał. Mówienie o czymś, co jest oczywiste śmieszy mnie i jednocześnie oburza. Od kiedy to politycy będą nam dyktować, jaki ma być prawdziwy Polak?

Definicja patriotyzmu jest jedna dla wszystkich nacji świata i niezależna od orientacji politycznej. Nie trzeba tu odkrywać Ameryki, by wiedzieć, że Polak zawsze był dumny ze swojej Ojczyzny. Każdy na swój sposób ją kocha, utożsamia się z kulturą, historią, tradycją i ogółem społeczeństwa. Naszej Ojczyźnie wszyscy Polacy życzą dobrze, choć nie zawsze obrana droga okazuje się właściwa. To fakt! Najważniejsze jest jednak to, by Polak zachowywał się przyzwoicie tak, by nikt za nas nie musiał się wstydzić. Wystarczy przestrzegać tzw. minimum dobrego wychowania – to już wiele znaczy!

Polacy obalili wiele istniejących stereotypów w głowach Niemców, którzy podziwiają nas i mają respekt dla polskiego społeczeństwa. Nasz wizerunek jest pozytywny i to jest nasza wspólna zasługa. Nierzadko bywa tak, że musimy się wstydzić, kiedy osoba publiczna swymi wypowiedziami czy uczynkami kompromituje nas w oczach świata. Cierpimy z tego powodu. Nawet bardzo, każdy z osobna i gromadnie.

Nie wiem, kto się odważy powątpiewać w polski patriotyzm, jeśli chodzi o zwykłych obywateli. Demonstrowanie bycia dobrym patriotą, jeśli się pełni funkcję państwową z wszelkimi przywilejami i dobrym wynagrodzeniem to żaden powód do dumy i chwały! Nie ma się czym szczycić i bić w dzwony Zygmunta, kiedy organizuje się medialne widowiska patriotyczne za państwowe pieniądze.

Polakom patriotyzm zaszczepiono wraz z mlekiem matki, łączy nas wspólny kod tożsamościowy! Nie wiem, gdzie bardziej Polacy są prawdziwymi Polakami. Zaraz wszyscy powiedzą: w Polsce! Ale to nieprawda, bo Polakami jesteśmy też na emigracji. Takie mamy czasy, stety albo niestety. Jeśli ktoś myśli, że decydując się na emigrację odcinamy się od korzeni, zapominamy o polskiej kulturze, historii, tradycji to jest w wielkim błędzie.

Na emigrantów Polaków patrzy się przez pryzmat gorszych Polaków, bo opuścili Ojczyznę. Szybko zapomniano o przyczynach trudnych losowych decyzji. Jeśli państwo nie mogło zaoferować godnego życia w kraju, to niekiedy pozostała człowiekowi ostatnia szansa – emigracja. Dzisiaj to normalność, jesteśmy wolni, mamy prawo żyć, gdzie chcemy i być Polakiem mając nawet drugie obywatelstwo.

Zapytajcie Polaka na emigracji, dokąd jedzie na urlop? Oczywiście do Polski. A Polak z Polski? Do Grecji, Hiszpanii, Włoch, na Sycylię, do Chorwacji. Do kościoła chodzimy polskiego, wydajemy gazety w języku polskim, prowadzimy portale dokumentujące wydarzenia polskie, do sklepu chodzimy oczywiście… polskiego.

Tak samo jest z usługami – adwokaci, lekarze, kosmetyczki, fryzjerzy mają stałych polskich klientów. O innych usługach nie wspomnę, wystarczy poczytać anonse i ogłoszenia w berlińskim informatorze – gołym okiem widać, jaką mamy na emigracji małą ojczyznę. Jednym słowem wzajemnie wspieramy się, mówimy po polsku nie wstydząc się, jak to było jeszcze przed 25 laty.

Najbardziej polscy jesteśmy kulturowo, zarówno w domu, jak i przestrzeni publicznej. Na regałach stoją polskie książki, gotujemy polskie potrawy, oglądamy polską telewizję TV Polonia, tylko… radia trochę brakuje, bo niby jest, ale jednak za mało dano nam czasu antenowego.

My, na emigracji pamiętamy o każdej rocznicy państwowej, to dla nas dobra okazja, by spotkać się, poczuć wspólnotę właśnie z okazji ważnej daty historycznej. Łączy nas historia, tradycja… świętujemy godnie pamięć poprzez dyskusje, projekcje filmowe, spotkania z historykami. Organizujemy imprezy kulturalne z udziałem polskich artystów, pisarzy, zespołów, orkiestr. Warto zapytać artystów w Polsce, kto im organizuje koncerty, spotkania. Oczywiście, my -Polacy na emigracji.

Jeden Instytut Kultury to za mało, by pokazać potencjał intelektualny znanych Polaków. Mogę wymienić w skrócie wydarzenia, które najczęściej się organizuje: spotkania literackie, wernisaże, koncerty muzyki klasycznej i rozrywkowej, teatry, kabarety, ale też dyskusje na wszystkie aktualne tematy współczesnego świata. Przykładów można by mnożyć, wystarczy zajrzeć na polonijne portale i wszystko jest jasne.

Przyjeżdżając do ojczyzny od razu lecimy do kantoru po złotówki, kupujemy polskie produkty, książki, gazety, idziemy do kina na polskie filmy, do teatru, na koncert. W restauracji zamawiamy nie pizzę czy spaghetti, tylko pierogi i barszcz. A tu polskiego piwa do obiadu, bywa, brakuje, kelnerzy oferują niemieckie, czeskie. A my, będąc w Polsce, chcemy naładować się polskością z tradycyjnymi potrawami i napojami włącznie.

Żyjąc na emigracji zaczynamy zawsze od zera, nie mamy własnego lokum na spotkania, nie mamy dostatecznych form finansowania. Nie mamy praktycznie nic, a potrafimy zademonstrować polskość dobrowolnie i przy każdej nadającej się okazji z polską biało-czerwona flagą. O Polsce pamiętamy, jesteśmy dumnymi Polakami także na emigracji i wcale nie trzeba nam o tym przypominać!

Krystyna Koziewicz
http://blog-polonia.pl/

IP 101-102 2018

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Zofia Klemens – Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata

We wrześniu 1939 r. Rzesza Niemiecka i Związek Sowiecki dokonały zbrojnej inwazji na Polskę rozpoczynając II wojnę światową. W wyniku tej agresji prawie 6 milionów polskich obywateli straciło życie, w tym ok. 3 miliony Polaków żydowskiego pochodzenia. Na okupowanych terenach Polski Niemcy wprowadzili karę śmierci nawet za najmniejszą pomoc Żydom…

Dodekalitten

W sercu baśniowej duńskiej wyspy Lolland, otoczonej złotymi polami i malowniczym wybrzeżem, stoi monumentalne dzieło sztuki współczesnej – Dodekalitten. Jest to duński odpowiednik kamiennych posągów z Stonehenge lub z Wyspy Wielkanocnej. Dodeka oznacza po grecku liczbę dwanaście. Dodekalitten można przetłumaczyć jako Dwanaście Kamieni.