Polonijne Stowarzyszenie Kultury i Nauki w Antalyi powstało w 2015 roku…
… i liczy dziś 26 członków oraz spore grono sympatyków. Nie wszyscy jednak działają aktywnie. Tych jest zdecydowanie mniej. W okazjonalnych spotkaniach uczestniczy natomiast ponad sto osób. Liczymy, że takich mieszanych rodzin polsko-tureckich jest w Antalyi około dwustu. I w większości są to ludzie po studiach, a u nas w stowarzyszeniu wszyscy mają wyższe wykształcenie.
Jaki jest zakres i forma waszych działań?
Podam kilka przykładów. Jednym z nich jest nawiązywanie stosunków i współpracy z urzędami, instytucjami i towarzystwami państwowymi i międzynarodowymi, osobami prywatnymi i prawnymi oraz organizacja działań mających na celu przedstawienie polskiej i tureckiej opinii publicznej stowarzyszenia i jego działalność. Współpracujemy więc ze znajdującymi się w Polsce i w Turcji uniwersytetami, instytutami, fundacjami, związkami, stowarzyszeniami zawodowymi i innymi organizacjami. Organizujemy konferencje, panele dyskusyjne, sympozja, konkursy naukowe i artystyczne, festiwale, targi, wystawy, wycieczki, kiermasze, loterie. Wspieramy rozwój zawodowy poprzez m.in. organizowanie kursów językowych. I wreszcie organizujemy spotkania okazjonalne: świąteczne i narodowe ze wspólnym śpiewaniem hymnu czy kibicowaniem drużynie narodowej.
Jak doszło do powstania waszego stowarzyszenia?
Polonia w Antalyi to w dużym stopniu ludzie młodzi, mający małe dzieci, często zaczynający swój kontakt z Turcją poprzez pracę w turystyce. Niewiele jest osób mających 40-50 lat. Jest kilka rodzin z dorosłymi dziećmi, ale w większości jest to pierwsze pokolenie Polonii. Jestem prezesem stowarzyszenia. Założyliśmy je 6 lat temu, w roku 2015. Wcześniej mieliśmy już zorganizowaną bazę towarzyską, na której stworzyliśmy stowarzyszenie i prowadziliśmy normalną działalność polonijną głównie w oparciu o konsulat honorowy w Antalyi. Niestety przez cały ostatni rok, w czasie pandemii, musieliśmy zdecydowanie zwolnić naszą działalność polonijną. Członkami naszego stowarzyszenia są kobiety. Mamy tu w Antalyi tylko dwóch panów, którzy mają żony Turczynki. Wszystkie nasze rodziny są więc mieszane polsko-tureckie. Mamy w większości wypadków podwójne obywatelstwo. Są też panie, które miały mężów Turków, ale się rozwiodły.
Pani też zalicza się do emigracji „sercowej”…
Z Turcją związana jestem prawie 20 lat. Na stałe zamieszkałam tu jednak dopiero od 2009 roku. Pochodzę z Wrocławia. Działam w turystyce i męża poznałam w pracy. Antalya ma właśnie taką specyfikę, że wiele osób, które tu najpierw trafiło do pracy w turystyce, najczęściej związało się z kimś na miejscu. Ja swojego męża poznałam dawno, a po ślubie jesteśmy już 12 lat.
Wasze stowarzyszenie stawia głównie na kulturę i naukę…
Jesteśmy legalnym stowarzyszeniem zarejestrowanym w Turcji. Skupiamy się bardzo mocno na małych dzieciach, których jest tu sporo. Sama mam 6 letnią córkę. I dlatego naszą największą potrzebą jest właśnie zajęcie się nimi. Zależy nam bardzo, aby nasze dzieci miały kontakt z językiem i kulturą polską. Chcemy, aby uczyły się i rozmawiały po polsku. Są przecież dwujęzyczne. Zdecydowana ich większość mówi dobrze po polsku. Zależy nam jednaka na możliwie częstym kontakcie z językiem, aby nadal rozwijały się i poznawały kulturę oraz język swojej matki.
Dochodzą do tego spotkania z kulturą. Udało się nam nawet sprowadzić do Antalyi teatr z Polski, co nie było takie wcale łatwe. Ostatnio nawiązaliśmy kontakt z aktorem z Polski, panem Filipem Frątczakiem, który ma doświadczenie w organizacji różnych festiwali międzynarodowych czy warsztatów teatralnych. Bardzo poważnie zabrał się za organizowanie takiego festiwalu w Turcji, ale znów przeszkodziła w realizacji tego planu pandemia. Mieliśmy też wystawę fotograficzną „Kobiety Niepodległości”, którą organizowaliśmy razem z urzędem miejskim Muratpaşa, Ambasadą RP w Ankarze i konsulem honorowym RP w Antalyi. Inna wystawa dotyczyła par polsko-tureckich, w której pokazaliśmy zdjęcia małżeństw polsko-tureckich z Antalyi oraz przedstawiliśmy ich historie.
Chcemy zaistnieć w środowisku tureckim, chcemy się pokazać od jak najlepszej strony. Chcemy, aby Polacy byli tu widoczni wśród innych emigrantów, których jest tu zdecydowanie więcej, np. Rosjan czy Ukraińców mieszkających w Antalyi całymi rodzinami. Dlatego bierzemy udział w różnych festiwalach, często razem z przedstawicielami innych nacji tu mieszkających, takich jak Festiwal Przyjaźni i Pokoju, czy Festiwal Turystyczny. Zawsze na takich festiwalach reprezentuje nas zespół folklorystyczny złożony polonijnych dzieci.
A jak układa się współpraca polsko-turecka? Kto was wspiera?
Mamy trochę pomocy z Polski. Pomaga nam ambasada RP w Ankarze i polski konsulat, konsul honorowy w Antalyi oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, która wspiera finansowo naszych nauczycieli. Natomiast nie korzystamy z funduszy tureckich, podobnie jak większość stowarzyszeń polonijnych w tym kraju. Jesteśmy obywatelami tureckimi, ale pozostają bariery, z którymi sobie nie zawsze radzimy. Osobiście uważam, że brakuje trochę wsparcia ze strony tego kraju. Niestety tureckie prawo, a szczególnie ich język prawniczy, jest bardzo zawiły. Tureckie, nie cudzoziemskie, stowarzyszenia funkcjonują natomiast wspaniale. Gdybyśmy mieli u siebie na etacie tureckiego prawnika, to pewnie byłoby inaczej i łatwiej można byłoby zdobyć dofinansowanie do naszej działalności. Nie występujemy też o środki z UE, bo jesteśmy zbyt małym stowarzyszeniem. Moglibyśmy wprawdzie wystąpić o dofinansowanie naszego programu z jakąś inną organizacją społeczną z Europy czy z Turcji. Prowadziliśmy nawet kiedyś wstępne rozmowy na temat wsparcia finansowego jako część większego projektu.
A jak wygląda dialog chrześcijańsko-muzułmański?
Bardzo różnie. Nie jesteśmy organizacją religijną. W poprzednich latach przed świętami religijnymi przyjeżdżał do nas ksiądz. Mamy bowiem w Turcji polskich księży pracujących w Izmirze czy w Stambule. Przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocą ks. Dariusz Białkowski z Izmiru odprawiał u nas świąteczne nabożeństwa. A po nich odbyły się spotkania okolicznościowe, na których zjawiało się zdecydowanie więcej osób niż w kościele na nabożeństwie. Spotkania te miały bowiem bardziej towarzyski niż religijny charakter, a wielu naszych rodaków jest niepraktykujących.
Islam turecki ma charakter religii bardzo tolerancyjnej i na tym tle raczej do większych konfliktów w naszych mieszanych małżeństwach nie dochodzi. Żyjemy tu w wielkiej zgodzie i poszanowaniu obu kultur i tolerancji religijnej. Większość naszych mężów to ludzie mało wierzący i niepraktykujący. Są też panowie bardzo religijni, ale tolerancyjni, nie narzucający swoim rodzinom własnych przekonań. Zdarzało się jednak wprawdzie, choć bardzo rzadko, że jeden z mężów Polki nie życzył sobie, aby jego dzieci chodziły do kościoła. To bardzo indywidualna sprawa.
A jak wygląda wasza działalność w czasie pandemii?
Liczymy, że pandemia wreszcie minie i wówczas wszystko wróci do normy. Tego sobie i innym życzymy. Żadnej pomocy w minionym roku z Polski nie otrzymaliśmy. Staraliśmy się organizować pewne wydarzenia on-line jak np. konkurs plastyczny w tematyce Wielkanocnej czy z okazji 2 maja – „Dumni z Polski”, ale nie udało nam się jak dotąd zorganizować fizycznego spotkania, na którym moglibyśmy wręczyć nagrody. Miniony rok nie był dla nas wszystkich łatwym okresem. Przepisy się zmieniają, ale w ostatnim czasie są zakazy wychodzenia z domu w godzinach nocnych oraz w weekendy – poza wyjściami do sklepu. Dzieci mogą przebywać na zewnątrz tylko w określonych godzinach i tylko od poniedziałku do piątku. Szkoły w większości działają zdalnie, niektóre dzieci nie miały lekcji bezpośrednich od marca zeszłego roku. Dla dorosłych to zdecydowanie mniejszy problem niż dla dzieci, które tryskają energią i które niełatwo jest utrzymać w domu. Stowarzyszenie jako organizacja społeczna ma na czas pandemii zakaz organizowania wszelkich spotkań. Zakaz ten obowiązuje od wielu już miesięcy. Przez pewien czas mogliśmy spotykać się na zewnątrz, ale i to zostało zakazane. Miejmy więc nadzieję, że szczepienia będą przebiegać sprawnie, liczba osób zakażonych będzie spadać i nasze życie i działalność polonijna wróci do normy
rozmawiał Leszek Wątróbski
IP 114-115 2021