Na dodatek Fulljames był niezbyt lubiany przez pracowników Opery, śpiewaków, muzyków i pracowników technicznych. Doprowadziło to do napięć pomiędzy personelem a szefostwem. Niektóre z reform Fulljamesa odbiły się negatywnie jeżeli chodzi o poziom solistów Opery. Zabroniono bowiem solistom, pobierających stałą pensje, na jakiekolwiek kontakty z innymi scenami operowymi. Rok w rok Opera traciła swych najzdolniejszych śpiewaków. Zwłaszcza młodzi, utalentowani soliści, nie mogli pogodzić się z faktem, że nie wolno im było występować gościnnie na innych scenach operowych, niż ta jedyna, kopenhaska. Pobierali wysokie pensje, ale spektakli nie było zbyt wiele, a młode talenty nie mogły dać się poznać w międzynarodowym kontekście.
Nikt więc nie opłakiwał faktu, że Fulljames, po pięciu latach rządów, wkrótce stąd wyjedzie. Na zakończenie swej działalności w Kopenhadze Fulljames wyreżyserował “Walkirię” Wagnera, pięciogodzinne przedstawienie na wielką skalę. Powstało minimalistyczne dzieło, z oszczędną scenografia (zdominowaną wspomnianymi już schodami), za to muzycznie na bardzo wysokim poziomie. Sprowadzono śpiewaków wagnerowskich najwyższej klasy: Ann Petersen w roli Zyglindy, Bryan Register jako Zygmunt i Tomasz Konieczny w roli Wotana. Soliści kopenhascy dopełniali galerię: Trine Møller jako Brunhilda, Morten Staugaard w roli Hundinga i Hanne Fischer jako Fryka. Aż trudno jest zadecydować, kto z tych wyśmienitych śpiewaków zasługiwał na największe brawa.
Tomasz Konieczny w roli Wotana
Wszystkie recenzje podkreślały jednakże wielki talent Tomasza Koniecznego, po raz pierwszy goszczącego Kopenhagę. Był on doskonały zarówno głosowo, jak i aktorsko, a ostatni akt, wielka scena pożegnania Brunhildy, to było rzadko tutaj spotykane mistrzostwo, trzymające widza w stałym napięciu.
Scenograf przedstawienia, Tom Scutt, zamienił Walhallę, siedzibę Bogów, na pracownię architekta, z Wotanem, jako mistrzem w swym fachu. Mimo oszczędności środków przedstawienie wznosi się wysoko ponad przeciętność – wspaniałe zakończenie jest orgią dla zmysłów widza: płonąca na stosie Walkiria unosi się powoli ku górze, razem z całą konstrukcją schodów, podczas gdy w dole pojawia się całkiem nowa sceneria: w ostrym, pomarańczowym świetle neonowych lamp, wędruje nowe wcielenie Wotana, pielgrzyma, powoli udającego się drogą wiodącą ku własnemu zniszczeniu, czekającym go w kolejnych odsłonach Wagnerowskiej tetralogii.
Scena zbiorowa z 3. aktu: zmarli wojownicy udają się do wieczności a Walkyrie śpiewają triumfalny cwał
Wspaniałe to przedstawienie aż prosi się o ciąg dalszy: być może Fulljames powróci do Kopenhagi, tym razem nie w roli szefa, a w roli reżysera?
Eva Maria Jensen
Zdjęcia: Camilla Winther
IP 118-119 2022