Między poletkiem Stanisława Barei a działką Egona Olsena

Niemało już razy wkładaliśmy nogę „w drzwi”, starając się przekładać i tłumaczyć sąsiedzkie stosunki i stosuneczki „ z duńskiego na nasze” - ale przyznajemy, że do tej pory bywały to spory o „o pietruszkę”. Ot, takie drobiazgi jak konflikty między blokami, mocarstwami, zatrucie oceanów, czy jakiś tam koniec świata.

Z cyklu: Szarganie poprawności

Przyszedł jednak czas, że trzeba zabierać głos w sprawach naprawdę dla duńskich gospodarzy ważnych. Jak twierdzą angielscy – a za nimi oczywiście także nordyccy patrioci – tym razem nie chodzi o jakieś tam problemy dotyczące śmierci czy życia, tu idzie o piłkę nożną!

Bo oto takie właśnie niepokojące wieści, wagi najwyższej, dotarły jakoś do nordyckich stadionowych patriotów wraz z grzmotami dobiegającemi znad wiślańskich trybun, mównic i wyroczni – na razie tylko w sprawach politycznych. Owe, wręcz mocarstwowo brzmiące zapowiedzi, że jakaś tam „obca” Unia – „twór wyimaginowany” – czy też złośliwi potomkowie Gallów lub Teutonównie będą dumnym Lechitom dyktować unijne normy czy przepisy i to dyktować w obcych językach! I czyż można się dziwić, że takimi właśnie grzmotami najwyższych nadwiślańskich Autorytetów, mogli się zaniepokoić gracze, działacze i krzykacze z tutejszych stadionów.

Przestraszyli się na myśl, co będzie, gdy Lechici (ci od poznańskiego„Lecha”) lub Wiślanie (od krakowskiej „Wisły”) pójdą śladem swych politycznych przywódców i prezesów! Że zatem w czasie którychś mistrzostw, rozgrywek czy eliminacji, jakiś kapitan, czy może nawet prezes, powie, że żadna „wyimaginowana” FIFA czy UEFA nie będzie nam dyktować, kiedy „karny”, kiedy „spalony” lub ilu zawodników wbiegnie na murawę. A na dodatek, horrendum, będą to robić w obcym języku!

No, z jednym może wyjątkiem, gdy będzie to powiedziane w języku dobrego Wujaszka Sama, któremu winniśmy, by zacytować Wieszcza: „…miłość, szacunek i posłuszeństwo bez granic!” Tyle, że ów Wuj na piłce nożnej zbytnio się nie zna, a to, co u siebie nazywa footballem, przypomina raczej jakąś inwazję opancerzonych kosmitów, którzy-aby było śmieszniej – grają swój football głównie rękami. Chociaż tamtejsza językowa oryginalność nie powinna specjalnie dziwić, gdy przypomnimy, że w ojczyźnie Wuja Sama np. czarni ludzie zwani są konsekwentnie „kolorowymi”. Ale po co my czytelnikowi zawracamy głowę problemami z pogranicza optyki i polityki? Wszak już przed laty usłyszeliśmy, że: „nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne!”

A wracając do zaniepokojonych piłkarzy i kibiców małej ojczyzny wielkiego Andersena, miejmy nadzieję, że konfliktu z Lechitami uda się uniknąć. Zwłaszcza, że tutejsi władcy, zapewne z pokolenia niegdysiejszych „dzieci kwiatów”, rozkręcają ostatnio tyleż polit-poprawną, co smakowitą, sprawę nieletnich żon „nowo-Duńczyków”. Oto bezduszna pani minister i urzędnicy poprzedniego(!) rządu odmawiali owej przybywającej zza mórz młodzieży wspólnej sypialni od pierwszego dnia (no, nie tylko dnia…) pobytu w imigranckich ośrodkach. Wprawdzie tubylcze prawo coś tam o wieku oblubienicy stanowi, ale ponoć odnośne dokumenty nie były rozpatrywane we właściwej kolejności i bez należytej wnikliwości… No, ale czyż my nie żyjemy w ojczyźnie Gangu Olsena?

Ale ufajmy, że sporu z ojczyzną nieodżałowanego Stanisława Barei uda się uniknąć. Wszak wiadomo z historii, że na dworze jakiegoś padyszacha lub kacyka, gniewu Pańskiego udało się uniknąć przy pomocy jednego celnego bon motu podrzuconego przez trefnisia czy przybocznego dworaka. Zwłaszcza jeśli trafił w gusta Dostojnej Osoby. Może więc i tym razem udałoby się zgrzyty wyciszyć, gdyby w kołach zbliżonych do Najwyższych Autorytetów rozpowszechnić np. powiedzonko: „Zostawmy może  tych  Duńczyków, oglądajmy walki byków ”.

Adam be
Wielbiciel Gangu Olsena z wyspy Amager

IP 110-111 2020

 

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.

Nowy Ambasador RP w Królestwie Danii

24 lipca 2024 r. sejmowa komisja Spraw Zagranicznych zaopiniowała pozytywnie kandydaturę Ewy Dębskiej na Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Danii.