Z ciupy pod choinkę

Produkcja zabawek w więzieniach jest zjawiskiem charakterystycznym dla Danii. Na początku XX wieku na terenie Królestwa Duńskiego działało zaledwie 9 manufaktur zabawek. Zatrudnienie więźniów w przemyśle zabawkarskim nie tylko dawało zajęcie i fach. Wzrost produkcji zaspokajał rosnący popyt na zabawki i umożliwiał rozwój rodzimego biznesu.

Mijając dziś witryny sklepów z zabawkami trudno uwierzyć, że 100 lat temu w ojczyźnie klocków Lego działało tylko 9 firm produkujących zabawki. Były to małe zakłady pracy, które łącznie zatrudniały zaledwie 25 osób, w tym 16 rzemieślników bezpośrednio zaangażowanych w produkcję. Większość zabawek sprzedawanych wówczas w Danii pochodziła z Niemiec.

Nadzieją na zaspokojenie rosnącego popytu było wyszkolenie i zaangażowanie więźniów do produkcji zabawek. W 1905 roku weszła w życie ustawa nakładająca obowiązek pracy na osoby przebywające w zakładach karnych. Pionierem i pomysłodawcą przedsięwzięcia był inspektor więzienny w Więzieniu Zachodnim (Vestre Fængsel) – Stener Frederik Grundtvig (wnuk Nikolaia Frederika Severina Grundtviga – duńskiego pisarza i poety, protestanckiego pastora i teologa, historyka, filozofa, nauczyciela, polityka. NFS Grundtvig pamiętany jest głównie jako autor duńskich psalmów założyciel słynnych Uniwersytetów Ludowych.).

Przedsiębiorstwo ruszyło z kapitałem zakładowym wynoszącym 7 koron. Niewielka grupa więźniów, którzy ukończyli odsiadkę, weszła na podbój rynku, lecz ich więzienny interes nie odniósł sukcesów. Znaczący wpływ na rozwój współpracy przemysłu zabawkarskiego z więziennictwem miał Otto Larsen, który w 1916 stanął na czele założonej przez siebie Duńskiej Fabryki Zabawek S.A. (A/S Dansk Legetøjsfabrik). Firma znacznie zwiększyła obroty i zamówienia na pracę więźniów wzrosły, ale nadal miała trudności, by zdominować wąski rynek. Paradoksalnie dopiero II wojna światowa, pozbawiając konkurencję zasobów, stworzyła lepsze warunki rozwoju firmy.

Zabawki produkowane w więzieniach na zamówienie Dansk Legetøjsfabrik słynęły z wysokiej jakości. Kluczem do sukcesu przedsięwzięcia były: dobra znajomość rynku, potrzeb konsumentów, zmieniające się gusta oraz strategiczne działania szefa zarządu firmy, Richarda Mandemarka.

Produkcja drewnianych zabawek w Więzieniu Zachodnim dla Duńskiej Fabryki Zabawek zakończyła się w czerwcu 1977 r. Drewniane zabawki nie mogły konkurować z produkowanymi masowo zabawkami z tworzyw sztucznych. Ponadto wielu więźniów wolało uczestniczyć w edukacji zamiast produkować zabawki.

Fængselslegetøj, czyli zabawki więzienne nadal krążą na rynku wtórnym jako przedmioty kolekcjonerskie. Można je nabyć na pchlich targach, genbrugach, czy dużych targach antyków organizowanych cyklicznie, m.in. w centrum wystawowym Bella Center. Ceny kolekcjonerskich zabawek zaczynają się od około 400 kr. Wartość przedmiotów wyznacza się na podstawie roku produkcji i ich stanu. Wśród najpopularniejszych zabawek znaleźć można zwierzęta zaprzęgowe, wozy, pojazdy samochodowe i kolejki szynowe, a także domki dla lalek z precyzyjnie wykonanymi meblami i wyposażeniem.

Nostalgia za drewnianymi, starannie wykonanymi przedmiotami powraca i dziś świadomi konsumenci coraz chętniej sięgają po rzemieślnicze zabawki z surowców przyjaznych dla środowiska, takich jak drewno, skóra, tkaniny naturalne. Nie bez znaczenia jest też kraj pochodzenia i produkcji nabywanych towarów.

Może zatem, wybierając prezenty bożonarodzeniowe dla swoich pociech, wnuków, siostrzeńców i bratanic czy znajomych dzieciaków, pomyślmy o tym, czy zabawka, która posłuży im kilka lat to starannie wykonany przedmiot rzemieślniczy czy tani plastykowy gadżet, który skończy swój żywot na śmietniku. Bo jeśli to przedmiot „z duszą”, starannie wykonany i zaprojektowany, to za kilkanaście lat ma szansę nabrać wartości kolekcjonerskiej albo przetrwa jako cenna pamiątka z dzieciństwa.

Patrycja Skłodowska-Kocewiak

IP 107 2019

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.

Nowy Ambasador RP w Królestwie Danii

24 lipca 2024 r. sejmowa komisja Spraw Zagranicznych zaopiniowała pozytywnie kandydaturę Ewy Dębskiej na Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Danii.