Bez zachwytu

Miesiąc spędziłam w Polsce zajmując się głównie opieką nad wnukami pod nieobecność synowej, która poleciała do Kanady na rekonesans. W najbliższym czasie zamierza ponownie wyemigrować z umiłowanej Ojczyzny, do której powróciła siedem lat temu. Z jednej strony odnalazła to, czego szukała: bliskości z rodziną, wszechobecną mowę polską, kulturę, swojskie smaki, niezwykłe krajobrazy regionów morskich, gór, jezior. Z drugiej zaś strony, nie dało się godnie żyć z bardzo źle opłacanej pracy. Oferowane stawki godzinowe nieadekwatne do kwalifikacji, wkładu pracy oraz zysków, jakie firmie przynosi tania siła robocza. Co najgorsze - znalezienie pracy dla czterdziestolatki graniczy z cudem. Owszem, młodzi mają szanse, jednak bez stałego etatu, alternatywą jest ryczałt godzinowy.

Od znajomych dowiaduje się, że w Polsce człowiek czuje się intruzem, jeśli chodzi o załatwianie spraw urzędowych. Na każdym kroku czyhają ograniczenia, utrudnienia, zakazy. Tylko… dziwnym trafem wybrańcom szczęście dopisuje.

Moja zaprzyjaźniona rodzina zwabiona mirażem normalnego życia w Polsce podjęła się ryzyka powrotu do kraju. Dzisiaj, po 7 latach przekonali się, że patriotyzmem nie da się żyć, bowiem w tym kraju liczą się układy, znajomości. Kosztowne programy rządowe “Powroty” to za przeproszeniem o cztery litery rozbić. Polakom emigrantom trzeba powiedzieć wprost: chcesz wrócić do kraju, radź sobie sam. Liczyć na pomoc w sensie dobrej fachowej rady, można zapomnieć!

Mojej bliskiej znajomej wielkim marzeniem było otworzyć kawiarenkę – bar o unikalnym wystroju tworzącym przyjemny klimat. Coś na wzór amerykańskich lokali o nieco wyższym standardzie usług niż przeciętność. Marzenie udało się zrealizować w wielkich bólach, jednak inwestycja pochłonęła wszystkie oszczędności. Uzyskanie kredytu było tak realne, jak zdobycie najwyższego szczytu himalajskiego. Polskie banki nie są przyjazne zwykłym obywatelom, daremne też były podchody o dotacje i tu zawiodły państwowe instytucje. Niby są pieniądze unijne tylko… kto je właściwie dostaje? Przyglądając się z boku można się domyśleć, że ci, którzy mają już ogromny kapitał, są preferowaną klientelą.

W nowocześnie urządzonych biurach zasiadają eleganccy urzędnicy, którzy na pytania o fundusze mają jedną odpowiedź: nie ma! W zamian grzecznie proszą o wpisanie się na listę odwiedzających, aby mogli się wykazać, jak bardzo są potrzebni obywatelom. Tylko…komu właściwie oni służą?

Państwo, ze swymi urzędnikami, nie ma żadnych mechanizmów do wspierania drobnych przedsiębiorców, którzy chcą żyć na własny rachunek i płacić podatki. Nic więc dziwnego, że po krótkim okresie działalności zwijają interes, pozostawiając świecące pustkami lokale. Tego nie widzi władza, która zajmuje się historycznymi rocznicami, jakby wcześniej nikt nie pamiętał dat i nie nosił biało czerwonych flag z okazji świąt państwowych.

Kafejkę urządziła z wielkim pietyzmem, była z siebie dumna i to była jej jedyna satysfakcja, jaką osiągnęła w Polsce. Na pewno sprawdziła się w boju… inaczej nie można nazwać poniesionego wysiłku. Po dwóch latach działalności firmę zamknęła i tylko żal pozostał, że tak późno się zdecydowała. Miała nadzieję, ale zawiodła ją intuicja i nie ona jedna – pocieszała się. W Opolu małe biznesy wytrzymują z górą 3 lata, kiedy zgaśnie ostatnia nadzieja pozostaje emigracja.

Odprowadzanie dziecka do przedszkola to była radosna chwila dla malucha w wieku 6 lat. Droga wiodła przez centrum miasta, mały sprawnie omijał wszystkie wyboje na chodnikach, im większa dziura tym więcej przyjemności dla dziecka, a mojej złości. Stan chodników w Opolu znany jest od wieków, więc przezornie zabieram ze sobą tzw. trepki, których nie żal niszczyć.

Malucha odbierałam z przedszkola najczęściej po obiedzie, ponieważ dzieci chodzą na spacery wyłącznie wtedy, kiedy jest ładna pogoda. Inaczej niż w Berlinie, tam dzieci odpowiednio ubrane maszerują w każdą pogodę.

Po przedszkolu maluch domagał się pójścia na plac zabaw, którego w centrum miasta zwyczajnie nie ma. Jedyny, który jest dostępny przy MDK nadaje się dla dzieci do lat 5. Nieco starszym dzieciom i młodzieży miasto nie ma nic do zaoferowania.

Owszem, dba się o seniorów i chwała im za to, natomiast przyszłość narodu traktowana jest po macoszemu, więc nie dziwota, że w przyszłości to ONI dla swoich rodzin wybiorą emigrację.

Co nowego w Opolu? Życie codzienne w przestrzeni publicznej zanadto upolityczniło się, w mediach dominuje kult Kaczyńskiego do tego stopnia, że ma się dość czytania o zmiennych nastrojach prezesa, reakcjach, gestach, enigmatycznych wypowiedziach na temat wizji nowej Polski.

Krystyna Koziewicz

IP 95 2016

 

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.

Nowy Ambasador RP w Królestwie Danii

24 lipca 2024 r. sejmowa komisja Spraw Zagranicznych zaopiniowała pozytywnie kandydaturę Ewy Dębskiej na Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Danii.