Ponad bałtyckie zbliżenie?

Zawirowania i burze XX wieku sprawiły, że wcale liczna rzesza Lechitów dzieli żywot pod jednym dachem z potomkami bitnych Wikingów. Rozmaicie się te stosunki - w ciągu dziesięcioleci - układały i nawet w czasach powszechnego dobrobytu bywały przypadki dobrodusznych nieporozumień i niesnasek. Ot, takie dwa nieodległe, ale obce sobie światy.

Z cyklu: Szarganie poprawności

Tym bardziej godne uwagi jest rysujące się, niezamierzone oczywiście, podejście do nadciągających przemian, czy może nawet rewolucji, nieomal na skalę końca Imperium Rzymskiego. Oto bowiem tak zawsze mili sercom skandynawskiej lewicy idealizowani, zamorscy przybysze, „poją już swe konie” także w Bugu! A nie zawsze dotąd zainteresowane sobą strony, znalazły się w całkiem podobnej sytuacji, właśnie za sprawą nadciągających z południa gości.

Duńczycy, którzy chcą pamiętać (!), mają przed oczami kilkusetosobową gromadę zamorskich gości którzy, latem 2015 ruszyli środkiem autostrady, od niemieckiej granicy ku…? Tego nie wiedzieli ani oni sami, ani towarzysząca im policja w migających światłami samochodach! Ale z pewnością wiedzieli zawodowi „przewodnicy”, czekający z gotowym transportem na najbliższym skrzyżowaniu.

Natomiast latem roku ubiegłego na granicy Lechistanu pomoc nadeszła z całkiem innej strony. Niezatapialny prezydent Białorusi, przygotował „wieloresortowy system transportowy”, który miał pokazać, tak Polakom, jak i reszcie Unii, że z Mińskiem trzeba się liczyć! Niestety prędko odkrył, że Paljaki potrafią się postawić (także dosłownie!) i że ani oślepianie laserami, ani najlepsze nożyce do cięcia zasieków, nie dają rady. Okazało się jednak, że można liczyć na wsparcie najbardziej postępowych kół nadwiślańskiej elity, artystycznych tuzów czy asów publicystyki. No i oczywiście na niezawodnych skandynawskich miłośników wszystkiego, co na południe od Morza Śródziemnego.

Tak, czy owak, istotą problemu stały się coraz liczniejsze zastępy „Łukaszenkowatych” wędrowców, którym ponoć należy się miejsce w Europie, w myśl „staroduńskiej” zasady, że jeśli jest miejsce w sercu, to i pod dachem się znajdzie! Oczywiście przy solennych, uspakajających zastrzeżeniach, że nie przyjmujemy wszystkich, ale każdego, kto do granicznych drzwi zapuka!

Schemat i usprawiedliwienie tych operacji wręcz obezwładnia i ubliża zdrowemu rozsądkowi. Przecież według takiego, sprytnego schematu przyjmowania „gości” możliwe jest właściwie wszystko! No, bo wiadomo, że nie możemy odmówić przyjęcia dziecka, a jeśli dziecko, to naturalnie z matką, oczywiście koniecznie z ojcem, rodzeństwem, czy teściami… (jak „łączenie rodzin”, to łączenie, z zamachem i rozmachem!).

A więc, dalej bracia, dalej żywo, do Lechistanu! Najlepiej przez Usnarz Górny, z którego już tylko rzut kamieniem do berlińskiego Finanzamtu lub wygodnego osiedla na przedmieściu Kopenhagi. Powie ktoś, że nie ma to wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, no ale czyż nie przekonaliśmy się w ciągu ostatniego półwiecza, że lewaccy potomkowie Wikingów raz po raz wymyślają lekarstwa gorsze od choroby? A przy takim „otwieraniu serc” to nawet argumenty niektórych osób usprawiedliwiających obrzucanie kamieniami pograniczników, brzmi niemal rozbrajająco „przecież tych kamieni nie było zbyt wiele!”

A, tak ogólnie, to oni w tych sprawach mylić się nie mogą! Oni na pewno wiedzą o czym mówią. I nie ulega wątpliwości, że zawsze znajdą wsparcie bratnich dusz: duńskich, lewicowych proroków głoszących konieczność przemeblowania globu, oczywiście w myśl niepodważalnej zasady o „miejscu w sercu…”.

Sprawie dodaje smaku konsekwentne używanie iście orwellowskiej „nowomowy” przy opisywaniu tego, niezbyt popularnego wśród tubylców zjawiska. I powoli przywykamy do narracji o „rozwiązaniu kwestii”, „zastosowaniu środków” czy „podjęcia akcji i przystąpienia do działania..” No, bo chociaż jest miejsce w sercu, to jednak na rozsądnej głowie włos się jeży. Zaś argument, że przy okazji zapłaci ta i owa europejska nacja, to i dobrze! Zwłaszcza gdy, będzie można ją ukarać za jakieś historyczne niegodziwości lub polityczną niepoprawność. Innymi słowy: Skandynawska lewica w najlepszym stylu!

A tak na marginesie, to może i lepiej, że mamy nasz kochany Bałtyk i Skandynawia zostaje trochę na uboczu, bo źle się dzieje w państwie duńskim! Była szefowa duńskiego resortu migracji i integracji Inger Støjberg została w skazana przez Trybunał Stanu na 60 dni bezwzględnego więzienia za „zainicjowanie” i „utrzymanie” nielegalnej separacji starających się o azyl par małżeńskich, w których mężowie zaliczali się do „starszych panów” a żony do nieletnich dziewczynek. Formalnie była minister została skazana za „naruszenie ustawy o odpowiedzialności ministerialnej”. 25 z 26 (jeden okazał się Sprawiedliwym wśród prawników Danii) Najwyższych Prawników Królestwa „Gotów i Wandali” orzekło, że ograniczanie praw małżeńskich w odniesieniu do nieletnich, zamorskich wybranek podlega karze. Duński parlament, Folketing, który zainicjował rozprawę w Trybunale Stanu, dokonał tym samym wiekopomnego przełomu w europejskiej jurysprudencji!

Brawo, podziwiamy! I tylko w swej, jakże bezkompromisowej zaciekłości przeciw byłej pani minister (a także wbrew zdrowemu rozsądkowi) współcześni „Gotowie i Wandale” zapomnieli o ustaleniu precyzyjnej, dolnej granicy wieku następnych, egzotycznych oblubienic. A także ogłosić listę krajów, wobec których taka „licencja erotica” winna być stosowana!

Zauważmy też, że z pewnością ponad bałtyckiego zbliżenia nie przyśpieszy fakt, że lewicowi, politkaznodzieje nie zawsze będą sobie w objęcia padali! Np. gdy się przypomni, że respekt dla „6. przykazania” w Skandynawii, to nie to samo co odwieczne pokłady nadwiślańskiej, parafialnej pruderii. No, ale z drugiej strony, nad Wisłą czy Odrą nikt nie musi walczyć o dostępność piwa lub wieprzowiny w każdej przyzakładowej stołówce.

A zatem: Skål, jak długo to nikogo nie obraża!

Adam Be

IP 116-117 2022

Udostępnij artykuł:

Facebook
Twitter

Warto przeczytać

Podróże Madame Curie

Jakub Müller na łamach swojej blisko 800-stronicowej książki „Podróże Madame Curie”, której napisanie zajęło mu 5 lat, zaprasza czytelników w fascynujące podróże z naszą noblistką do 15 krajów na czterech kontynentach. W podróże koleją, statkami i samochodami, motorem, wielbłądem, dorożką, kolejką linową i wojskową motorówką. Według autora Maria Curie-Skłodowska odbyła co najmniej 69 podróży, pokonała ponad 140 tysięcy kilometrów. Dotyczy to tylko udokumentowanych podróży, całkiem możliwe, że było ich więcej…

Szczeciński finał „The Tall Ships Races 2024”

Tegoroczne międzynarodowe regaty „The Tall Ships Races 2024” wystartowały 27 czerwca z litewskiej Kłajpedy. Jednostki ścigały się przez 5 tygodni na trasie Kłajpeda – Helsinki – Tallinn – Turku – Mariehamn – Szczecin. Finał regat odbył się w Szczecinie w dniach 2-5 sierpnia po 7 latach przerwy i ponownie tam powrócił. Wzięło w nim udział blisko 70 żaglowców i jachtów oraz półtora tysiąca żeglarzy z 15 krajów świata. Wśród nich były m.in.: ekwadorski „Guayas”, niemiecki „Roald Amundsen”, polskie: „Dar Młodzieży”, „Fryderyk Chopin”, „Dar Szczecina” czy litewska „Lietuva”. Tak więc Szczecin stał się już po raz czwarty stolicą polskiego żeglarstwa i ponownie stać się portem finałowym międzynarodowych regat „The Tall Ships Races”.

Nowy Ambasador RP w Królestwie Danii

24 lipca 2024 r. sejmowa komisja Spraw Zagranicznych zaopiniowała pozytywnie kandydaturę Ewy Dębskiej na Ambasadora Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Królestwie Danii.